Konspiracyjne Komórki Ognia
Stańmy się niebezpieczni
Dla rozprzestrzenienia się Czarnej Międzynarodówki
Od czegoś trzeba zacząć – Luźne uwagi
Na początku chcielibyśmy podzielić się z Wami naszą radością. Radością którą odczuwamy, ponieważ pisząc czujemy że, mimo fizycznego zniewolenia, część nas jest wolna, między Wami, dyskutującymi, wątpiącymi i planującymi nowe sabotaże przeciwko władzy społecznej machiny.
Oczywiście nie mogłoby do tego dojść bez nieocenionego wkładu towarzyszy którzy informują nas o międzynarodowych doświadczeniach nowej anarchii i starają się tłumaczyć nasze teksty.
Poniższe uwagi są wynikiem ciągu rozmów które odbyliśmy jako Więzienna Komórka KKO z okazji międzynarodowego spotkania w Meksyku.
Myśli które chcieliśmy przekazać podczas tego spotkania nie są niczym w rodzaju oficjalnego stanowiska. Jako anarcho-nihiliści nie wierzymy w żadną absolutną i obiektywną prawdę. Przeciwnie, chcielibyśmy rozpocząć dyskusję. Kolejne wyzwanie do myśli, eksperymentowania i zaostrzenia anarchistycznej insurekcji. Takie ciągłe poszukiwanie teorii i praktyki powoduje, że anarchia wciąż jest żywa i niebezpieczna, pozostając z dala od ideologicznej sztywności.
Zanim zaczniemy chcemy podkreślić dwie rzeczy.
Po pierwsze, możecie znaleźć pewne braki w naszych przemyśleniach i stanowiskach wyrażonych publicznie oraz odnoszących się do międzynarodowego rozwoju nurtu anarchistycznego. Powodem tego są warunki uwięzienia w jakich się znajdujemy, utrudniające bycie na bieżąco i komunikację jakiej byśmy sobie życzyli.
Po drugie: słowa nie są przedmiotami. Są znaczeniami niosącymi z sobą doświadczenia każdego i każdej z nas. Czasami te same słowa mogą oznaczać coś innego, w zależności od miejsca i czasu w jakim zostały wypowiedziane.
Prawdopodobnie właśnie to tworzy potrzebę wynajdywania nowych słów, wolnych od ciężaru wieloznaczności. Nim to jednak nastąpi, każdy kto „czepia się” szczegółów, jakby czytał esej filologiczny, zagubi się w naszych przemyśleniach, tracąc ich sens.
Złe odpowiedzi na złe pytania
Wojna szaleje i ma wiele obliczy. Przybiera postać techno-industrialnego totalitaryzmu, kryzysu ekonomicznego, niszczenia przyrody, represji, operacji wojskowych, telepropagandy spektaklu…
przekaz jest jasny…
Bieda ekonomiczna, nędza, bezwstydne wykorzystywanie przez szefów, dyktatura banków, korporacjonizm, nadzór elektroniczny, cyfrowy świat, eksperymenty genetyczne, choroby laboratoryjne, nanotechnologia, deforestacja, zanieczyszczenie wody i powietrza, eksterminacja zwierząt przez wiwisekcję, masowe jedzenie mięsa, nowe więzienia o zaostrzonym rygorze, obozy koncentracyjne dla imigrantów, aresztowania anarchistów, wszechobecna policja, wystawianie wojska przeciwko demonstracjom, hekatomby zmarłych w „humanitarnych” operacjach wojskowych, broń jądrowa i chemiczna, propaganda dziennikarzy, uniformizująca estetyka w reklamach, despotyzm martwych towarów.
Powstały stosy tekstów i analiz na te tematy, sugerując rozmaite rozwiązania. Lewicowi menedżerowie władzy wysuwają fantastyczne propozycje państwa socjalnego, zrównoważonego rozwoju, pomocy gospodarczej dla ubogich, filantropii NGO-sów, demokratyzacji policji, łagodnych prawodawców, alternatywnej wrażliwości ekologicznej, humanitarnych warunków w więzieniach…
Wielu obywatelskich i biurokratycznych anarchistów, biegnie za alternatywnymi pomysłami na bardziej „uczciwą” i „ludzką” lewicową władzę. To jest to reformistyczne nastawienie zbiurokratyzowanej anarchii oficjalnych federacji, które pełznie za ideami społecznej ewolucji. Tani politycy bez partii, pozerzy insurekcji, teoretyzujący nudziarze używający słów i interpretacji zaczerpniętych od marksistowskich upiorów przeszłości (uspołecznione środki produkcji, samorządne szkoły, zgromadzenia ludowe, milicja rewolucyjna, komitety itd.)
Szczególnie w Grecji, reformistyczny eskapizm przybiera kształt oportunistycznych sojuszy między lewicą a obywatelskimi anarchistami (tworzenie frontu antyfaszystowskiego, zgromadzenia ludowe, demonstracje…)
Dla nas, nawet ci obywatelscy anarchiści którzy mają dobre intencje, są jak psy goniące za własnym ogonem. Wychodzą od nich pewne analizy, jednak dla nas są one po prostu błędne – ponieważ stawiane są tam niewłaściwe pytania.
Jeżeli oficjalna historiografia nalega, abyśmy opierali społeczną interpretację świata na planach ekonomicznych, liczbach i statystykach bezrobocia, jaki możemy mieć powód by dokonywać weń wkładu i proponować rozwiązania ujęte w jej ramach?
Dlaczego mamy tracić czas mówiąc martwym językiem, promującym reformy społeczne, skoro pragniemy upadku cywilizacji? Dlaczego powstrzymywać burzę i atak, przywołując komunistyczne widma? One prowadzą kalkulacje polityczne – my nie.
My prowadzimy wojnę.
Krytykując krytykę
Nie chcemy zatem udzielać odpowiedzi na z góry ustalone pytania, będące częścią społecznego dialogu, którego stroną się nie czujemy. Przeciwnie, chcemy prowokować, zadając nowe, autentyczne pytania o życie.
Insurekcja to stawianie pytań, władza to twierdzenie, że posiadłeś wszystkie właściwe odpowiedzi.
Zatem wzywamy do krytyki dotychczasowej krytyki.
Wyzwanie polega na zaplanowaniu niekończącego się powstania. Stworzeniu planu łączącego umysł z uczuciem, chłodną strategię z gorącym działaniem, tu z teraz, napięcie z trwaniem, z bezpośrednim celem zniszczenia machiny społecznej i wyzwoleniem naszego życia.
To jedyny sposób, by nowe stało się częścią naszego istnienia. Oczywiście ktoś może powiedzieć „A co z nędzą? Wasze idee są świetne, ale społeczeństwo zmierza ku katastrofie ekonomicznej, ku nędzy i głodowi, a wy opowiadacie o poezji doświadczenia…”
Odpowiedź brzmi: to prawda, nie mamy politycznego programu „łagodzenia” biedy ani przepisu na zbawienie społeczne. Nie jesteśmy uzdrawiaczami tego chorego świata, jesteśmy jego sabotażystami…
Jedyną odpowiedzią jaką mamy na kryzys ekonomiczny, to zrzucić go z urwiska.
Jedynie przez zniszczenie ekonomii zniknie bieda. Razem z ekonomią chcemy zniszczyć pracę i masową produkcję przemysłową. Jednak naciśnięcie magicznego guzika nie wystarczy by zerwać nasze łańcuchy. Ekonomia, produkcja, konsumpcja, towary, wszystko to reprezentuje specyficzne relacje społeczne. Relacje między niewolnikami a panami, z tym że bat i łańcuchy są (zazwyczaj) niewidzialne.
Dlatego uważamy że przemyślenia komunistów i ich „anarchistycznych” sprzymierzeńców, którzy gadają tylko o tym, czym napchać żołądek, są nędzne i upośledzone.
Autorytarne relacje społeczne nie mogą zostać naprawione za pomocą nudnych teorii ekonomicznych. Dlatego chcemy wysadzić w powietrze wszystkie zestandaryzowane relacje i odrzucić wszystko, co narzucono zagadnieniom życia, radości, przyjaźni, miłości, egoizmu, szczęścia…
Porozmawiajmy o jakości życia, a nie tylko o ilości towarów na półkach supermarketów. Zastąpmy matematyczną pewność wątpieniem poezji.
Tam, gdzie inni poszukują lewicowego namysłu nad władzą lub anarchistycznych fantazji o samorządności robotniczej, my umieszczamy tajemnicę życia.
Ponieważ dziś życie nie posiada już żadnych tajemnic, głębi… każdy jego aspekt jest racjonalny, jak równanie matematyczne, każdy ruch przewidywalny, każde uczucie można zmierzyć probówką.
Każdy z nas jest zamknięty w celi swojego mieszkania i oznaczony numerem karty kredytowej, zupełnie jak w więzieniu.
Być może jesteśmy naiwnymi marzycielami, jesteśmy jednak przekonani, że życie to nie teorie Bakunina czy Marksa, ani tym bardziej zgromadzenia pełne bezcelowego gadulstwa.
Życie to wybory i działania, wypróbowywane na ulicy. Dość już teorii. Próbujemy nadać trwałość napięciu chwili, zmieniając życie w przygodę.
Od teorii do praxis, krytyka umiarkowanych walk społecznych
Ten, kto mówi o anarchii nie szukając sposobów by działać jak anarchista, rzuca słowa na wiatr. Oczywiście nie ma nieomylnego wzorca anarchistycznego działania, ale są tysiące różnych sposobów byśmy stali się zagrożeniem dla społecznej machiny.
Krytyka anarchistyczna to sposób, by rozwinąć swoje myślenie i naładować broń.
Machina społeczna często boryka się z własnymi sprzecznościami, co prowadzi do napięć społecznych. Strajki, demonstracje, lokalne walki, uliczne starcia z glinami często zakłócają ulizany porządek społeczny.
Walki czasami przybierają gwałtowny charakter i są punktem odniesienia dla anarchistów obywatelskich. W takich sytuacjach nasuwa się pytanie: Czy walki społeczne przekraczające granice legalności jednocześnie wykraczają poza etykę legalności?
Innymi słowy, czy nawet w najgorętszych, pełnych ognia i starć momentach tych zapośredniczonych walk społecznych, stawką jest zaspokojenie związkowych żądań (podwyżki płac, reforma edukacyjna itd.) czy anarchistyczne zniszczenie władzy?
Uważamy, że przeważającym trendem wśród umiarkowanych walk społecznych jest żądanie „uczciwszej” władzy, a nie jej zniszczenie. Poza tym, w ramach tych walk stawia się żądania. To znaczy, że ktoś kogoś o coś prosi. Żądają, żeby władza ich wysłuchała – a to oznacza uznania tej władzy za uprawnioną. Wielu nigdy nie przekroczy punktu moralnego uznania władzy, nawet, jeśli rzucają kamieniami.
Ci, którzy walczą z gliniarzami żądając podwyżki płac jutro mogą, z taką samą pasją żądać wzmożenia patroli na ulicach i powiększenia liczby obozów koncentracyjnych dla nielegalnych imigrantów.
Oczywiście nie uogólniamy. Nie uważamy też, że powinniśmy oddać ulice i umiarkowane walki społeczne reformistom i biurokratom.
Wewnątrz tych walk możemy odnaleźć kilka niezadowolonych, nieposłusznych osób, które szukają sposobu, by wyrazić swój gniew wobec systemu. Są niepasującą mniejszością, a związkowe żądania im nie wystarczają.
Ponieważ my, towarzysze nowej anarchii, możemy szukać miejsc spotkania z tą mniejszością i działać jak sabotażyści. Poza mamrotaniem zgromadzeń ludowych i komitetów, czyńmy to, czym jesteśmy. Sabotażyści przeciwko normalności, nawet, jeśli ta ostatnia ulega przemianie zgodnie z „walką społeczną”.
Nie współtworzymy biedy, ani żądań wobec wroga. Przeciwnie, jako wirus chaosu i nieporządku, chcemy epidemicznie zarażać wszystkich niezadowolonych demonstracjami przybierającymi formę spacerniaka.
Nie mamy moralnego problemu z wykorzystaniem demonstrujących mas do ataków metodą „szybkiej podbitki” przeciw policji, bankom, dziennikarzom. A jeśli to posunięcie powoduje represje i policja atakuje pokojową demonstrację, nie martwi nas to.
Rzucanie wyzwania oznacza tworzenie wydarzeń. Policyjna przemoc polaryzuje sytuację. Koniec z umiarkowaniem. Jesteśmy na wojnie i każdy musi wybrać stronę, po której stoi. Nie ma tu miejsca na anarchosyndykalizmy i federacje frontów socjalnych.
Nie powinniśmy spoczywać na laurach, gdy w ramach umiarkowanych walk toczą się starcia uliczne.
Bardzo często widzimy insurekcyjnych towarzyszy czekających na następne spotkanie na drodze i nie tworzących struktur powstańczych tu i teraz. Usatysfakcjonowani walkami z gliniarzami i atakami na symbole władzy nie próbują przenieść tej konfliktowej rzeczywistości z odświętnych okazji umiarkowanych walk do codziennego życia.
Ponieważ to właśnie oznacza bycie anarchistycznym miejskim partyzantem: atakowanie w pierwszej osobie i w czasie teraźniejszym, bez potrzeby kamuflowania tego ataku protestem społecznym.
Tymczasem rozmaici anarchistyczni politycy i klauni zaspokajają się udziałem w oportunistycznych walkach ulicznych i fantazjują o masowej społecznej rewolucji. To są osoby, które używają walk społecznych jako alibi i określają anarchistycznego partyzanta jako przedawniony i autodestrukcyjny wybór.
Dla nas, jako Konspiracyjnych Komórek Ognia, sprawa jest prosta. Przez „walki społeczne” chcemy stworzyć pomost, po którym zbuntowana i niezadowolona mniejszość będzie mogła przejść do anarchistycznej partyzantki, gdzie atak jest ciągły.
Ponieważ ostatecznie każdy, komu wystarczy czekanie na oficjalną zbiórkę, demonstracje w miejscu i czasie wybranym przez innych, związki zawodowe czy komitety, by spotkać się w insurekcji z innymi, przegra spotkanie z ciągłym, anarchistycznym powstaniem.
FAI, akronimy i anonimowość „anarchistycznej galaktyki”
To, co jest teraz interesujące, to dyskutowanie i odkrywanie nowych i niebezpiecznych sposobów by wyrazić nienawiść jaką czujemy do machiny społecznej.
Zaczynamy określając punkt początkowy. Dla nas takim punktem jest nieformalna, anarchistyczna organizacja.
-
nieformalna, ponieważ nie lubimy warunków i norm predefiniowanych ról i statutów organizacyjnych. Role mówcy porywającego słuchaczy na zebraniach, złodzieja, podkładacza bomb, autora komunikatów i podpalacza dzielą i marnują nasze życie i zdolności. Podział jest zasadą władzy. Nieformalna władza ról, z którą często mamy do czynienia w kręgach anarchistycznych jest bardziej zdradziecka od instytucjonalnej władzy, ponieważ jest dobrze zakamuflowana, a dzięki temu niewidzialna i trwała. My mówimy: WSZYSTKO DLA WSZYSTKICH. Każdy i każda z nas, bez przydzielania ról i specjalizacji, może rozwijać swoje umiejętności i próbować wszystkiego dzięki wzajemności towarzyszy… napadów, podpaleń, ataków bombowych, egzekucji, tekstów, rozmów i dowolnej innej formy ekspresji, promującej nową anarchię.
-
Anarchistyczna, ponieważ jesteśmy anarchistami i nie chcemy ani przywódców, ani wyznawców. Tworzymy konspirację równych, działających za pomocą małych, łatwych do przeprowadzenia akcji bezpośrednich komórek, które przedkładają swobodną debatę nad scentralizowany model organizacji układającej się w piramidę, złożoną z hierarchicznych, autorytarnych komitetów.
-
Organizacja, ponieważ wierzymy w nieustające anarchistyczne powstanie i wojnę przeciwko władzy. Jeśli chcemy nasilić ciągłą wojnę przeciwko władcom naszych żyć, musimy się organizować. Chcemy stworzyć nieformalną międzynarodową sieć atakujących komórek, które będą wysuwać propozycje, planować i koordynować, działać autonomicznie, rozwijać się i pomagać sobie wzajemnie w propagowaniu możliwości anarchii.
To jest nasza deklaracja, dlatego z całego serca popieramy międzynarodową sieć FAI-IRF.
Zdajemy sobie sprawę z jednowymiarowej polemiki przeciwko FAI rozpoczętej przez towarzyszy i „towarzyszy”. Odsyłamy ich do teoretycznej nędzy ich nieistnienia. Ale są też ci, którzy chcieliby rozpocząć dialog na temat „akronimów”, używanych przez komórki akcji bezpośredniej i nieformalną federację.
Uporządkujmy to.
Parę miesięcy temu wpadł nam w ręce tekst zatytułowany „Anonimato” („Anonimowość”), napisany przez anarchistę z punktu widzenia politycznej anonimowości. Ten tekst był krytyką, pozbawioną atmosfery jaka powinna panować między towarzyszami, wymierzoną w KKO i FAI. Tekst miał bardzo charakterystyczny początek, cytat z mitu o cyklopie Polifemie z Odysei. W skrócie, według mitu gdy Odyseusz został spytany przez cyklopa o imię, odpowiedział: „Nikt”. Zatem gdy Odyseusz oślepił cyklopa, ten krzyczał do braci pytających kto mu to zrobił odpowiadając: „Nikt!”, powodując zamieszanie, ponieważ jego bracia nie rozumieli co się stało. Ten mit jest centrum myśli nieznanego autora atakującego nas tekstu, mówiącego o przewadze anonimowości nad używaniem akronimów. Dodatkowo wspomina, że „gdy po akcji następuje komunikat, to jest to jak tłumaczenie dowcipu”. My zaś odpowiadamy, że różnica polega na tym, że nie jesteśmy błaznami by opowiadać dowcipy. Zamiast tego wybieramy wojenne barykady jako nasz dom i ogień jako towarzysza. Poza tym, ponieważ powierzchowna wiedza jest gorsza od ignorancji, należy dodać że mit o Polifemie nie kończy się w tym miejscu. Odyseusz odpływając od wyspy Polifema, wołał ze swojego okrętu: „Oślepiłem cię ja, Odyseusz”
A wracając do rzeczywistości, z dala od mitów, chcemy pomówić o FAI.
FAI, Czarna Międzynarodówka, KKO, związki (affinity groups) anarcho-indywidualistów i nihilistów to społeczność w której chcemy żyć. Nie ma to nic wspólnego z kumulującym się wrażeniem potęgi. FAI nie jest przykładem scentralizowanej organizacji. Przeciwnie, promuje nieformalną organizację, koligacje między komórkami i wyjątkowość każdej jednostki. Sprzeciwiamy się dyktaturze liczb i komitetów centralnych. Nie podążamy też logiką dwóch ścierających się armii, lecz w zamian promujemy rozprzestrzeniania się setek punktów zapalnych i akcji, które czasem współpracują w ramach międzynarodowej koordynacji, a czasem są wyrażane przez pojedyncze komórki lub jednostki. FAI jest po prostu niewidzialną społecznością, w której spotykają się pragnienia ataku wymierzonego przeciwko naszej epoce. W ten sposób promujemy Nową Anarchię i Czarną Międzynarodówkę.
Ktoś powie „No dobrze… ale skąd ta obsesja na punkcie akronimów i nazywania komórek?” My odpowiadamy na to, że nie mamy obsesji, tylko silne pragnienie by się określić.
Szczególnie dziś wierzymy, że nazwanie się po prostu „anarchistą” , by przemówić poprzez komunikat lub akcję jest nieadekwatne i problematyczne. Postanowiliśmy oddzielić nasze stanowisko od „anarchistów” którzy współpracują z lewicowymi oddolnymi związkami zawodowymi, używają marksistowskich analiz, uzwiązkowiają swoje nieszczęścia, oczerniają akcje bezpośrednie, fantazjują o komunach robotniczych, uczestniczą w lokalnych stowarzyszeniach lokatorskich i zmieniają anarchię w terapię społeczną.
Poza tym działania tłumaczą się w komunikatach, utrzymując dystans od „anarchistycznej” opozycji, która czasem podpali bank „w imieniu biednych i przeciw kapitałowi plutokracji” by udowodnić że robi cokolwiek.
Nie, nasze podpalanie banków nie jest protestem ani żetonem przyjaźni i solidarności z „biednymi ludźmi” którzy siedzą bezczynnie na kanapie. To sposób, by wyrazić nasze „Ja”. „Ja” które chce wybić się ze stada niewolników, „Ja” domagające się własnego imienia, własnego „akronimu” i nie chowa się za anonimowością. Spotkanie tych zbuntowanych „Ja” przybiera imię, takie, jakie mu nadamy. To imię to FAI, i to jest nasze „my”. Kolektywne „my”, uzbrojone przeciwko naszym wrogom w brzytwy.
A więc wybieramy określenie siebie, by nie zgubić się w anonimowości wyobrażonego ruchu anarchistycznego.
Argumentujący na rzecz politycznej anonimowości często mówią, że „Przez komunikaty i akronimy, akcja staje się czyjąś własnością”. Określanie siebie nie stanowi aktu własności, to jest nasz sposób wyrażania agresji wobec machiny społecznej składającej się z anonimowego tłumu. Odrzucamy i palimy nasze policyjne tożsamości i stajemy się tym, czym chcemy przez nadawanie sobie własnych imion.
Tak zaczyna się dialog między towarzyszami i komórkami. Zostawiamy szramy na obliczu władzy i dzielimy się doświadczeniami, propozycjami, porozumieniami, sporami i planami.
Oczywiście FAI nie ma wyłączności. Dlatego nie proponujemy ilościowego rozwoju FAI. Można nie zgadzać się z FAI nawet w kwestiach estetycznych. Proponujemy, by zorganizować zbrojne komórki i związki, formując międzynarodową sieć anarchistów praxis. Akcje bezpośrednie i rozprzestrzenianie się anarchistycznej partyzantki, oto co proponujemy.
Chcemy promować Czarną Międzynarodówkę, obalając przestarzałe idee społecznego anarchizmu. Musimy uwolnić się od duchów przeszłości, idei centrum władzy i serca bestii.
Władza to nie tylko budowanie biur dla jednostek. To relacja społeczna. Zaczyna się w swoich oficjalnych świątyniach (parlamentach, organizacjach międzynarodowych, bankach sądach, ministerstwach i komisariatach) sięgając do najprostszych przejawów codziennego życia (rodzina, relacje seksualne i przyjacielskie).
Władza nie znajduje się w jednym punkcie. Dlatego chcemy, by FAI i affinity groups spotykały się także na nowych obszarach. By zmieszać spalone banki z gruzami firm reklamowych. By rozszerzać naszą wrogość wobec sektora techniczno-przemysłowego, wyzysku natury i zwierząt przez korporacje, przemysłu farmaceutycznego, cywilizacji i każdego kompromisu, który nas zniewala. Promujemy anarchistyczne nastawienie antycywilizacyjne i odnalezienie nowego sposobu na życie. Z dala od fantazji wyidealizowanego prymitywizmu, chcemy atakować każdą strukturę, która wyzyskuje i morduje naturę, zwierzęta i ludzi. Z dala od fetyszyzmu wartości ludzkiego życia, podkreślamy, że naszym celem jest nie tylko tworzenie udogodnień, ale również jednostek, które będą z nich korzystać, dlatego propagujemy i praktykujemy egzekucje ludzkich celów.
Idąc w tym kierunku, zostawiamy za sobą teoretyków „anarchistycznej” galaktyki, którzy głoszą kazania o politycznej anonimowości jednocześnie nic nie robiąc. Ponieważ, jeśli chcemy mówić prawdę, w teoriach propagujących polityczną anonimowość zawsze kryje się lęk przed represjami. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, więzienie i śmierć są częścią ciągłego anarchistycznego powstania. Kto tego nie akceptuje, nie akceptuje samej insurekcji. Z drugiej strony, sądzimy że zachodzące różnice nie oddalają nas od tych, którzy choćby estetycznie bronią politycznej anonimowości przez czyny, a nie tylko słowa. Anarchia to nie zgadzanie się ze sobą, ale sztuka stawiania pytań i wątpienia. Jak napisał towarzysz Nicola Gai z Komórki Olga/FAI: „Miłość i jedność z towarzyszami, którzy, anonimowo lub nie, kontynuują atak w imię możliwości życia wolnego od władzy”
Międzynarodowy „Projekt Fenix” udowodnił, że nie ma praw autorskich i wyłącznej współpracy pod tą samą nazwą-parasolką. Z ośmiu aktów, dokonanych do tej pory w Grecji, Indonezji, Rosji i Chile, Chilijscy towarzysze nie byli komórką FAI, lecz nazwali się komórką „Niech Żyje Ilia Romanow”, łącząc się z Czarną Międzynarodówką. Są zatem niezliczone okazje do współpracy i tworzenia nowych międzynarodowych projektów, czy to wymierzonych w konkretne cele, czy też jako forma praktycznej solidarności z tymi, których zabrakło wśród nas, a znajdują się w ścianach więzienia. Kwestia w tym, by wykorzystywać te szanse…
„Wolność nie istnieje. Nie na tym świecie. Na tym świecie istnieje wyłącznie walka o wolność, A co to znaczy być wolnym? Wolnym jest ten, kto nie boi się zabić lub zginąć w tej walce o wolność”