Janusz „Jany” Waluszko
Historia protestów przeciwko elektrowni atomowej Żarnowiec
Pierwsze protesty przeciw budowie EJŻ (Elektrowni Jądrowej Żarnowiec) miały miejsce pod koniec 1984, ich organizatorem był Polski Klub Ekologiczny, jednak ich słabe nagłośnienie i trzymanie się legalnych form sprzeciwu sprawiło, że nie przyniosły one żadnych skutków. Sytuacja zmieniła się radykalnie po awarii w Czernobylu i włączeniu się do działań przeciw budowie EJ grup nieformalnych, które nie dbały o przestrzeganie legalności protestu, co widać od pierwszych akcji WiP (Ruchu Wolność i Pokój), demonstracji 1 V w Krakowie, sitingu 2 V na Świdnickiej we Wrocławiu, marszu kobiet z dziećmi w wózkach tamże 9 V i wielotysięcznego marszu 1 VI 1986 w Krakowie, czy na „dniach UG” w Sopocie i Gdańsku. Jednocześnie Ruch Społeczeństwa Alternatywnego z Gdańska wydał numer specjalny swego pisma Homek (dodatek nr 3) poświęcony ekologii, w tym katastrofie w Czernobylu i protestom przeciw budowie EJŻ. Sitingi, konferencje prasowe, zbieranie podpisów pod pismami do władz o zaprzestanie budowy EJŻ, akcje ulotkowe i plakatowe odbywały się potem sporadycznie w różnych ośrodkach, szczególnie w kolejne rocznice awarii pod Kijowem. Najbardziej spektakularną była pikieta w Gdańsku 16 X 1987, gdzie czterech uczestników WiP przebranych za zwierzęta weszło na dachu apteki we Wrzeszczu, rozwieszając transparent i rozrzucając ulotki. Miejsce manifestacji oraz obecność dużej ilości gapiów utrudniały interwencję milicji, która zatrzymała działaczy WiP dopiero po zejściu z dachu. W tym samym czasie inni działacze ruchu rozrzucali ulotki w różnych punktach miasta. Na marginesie działań radykalnych akcję edukacyjną prowadziły Franciszkański Ruch Ekologiczny, Gdańskie Forum Ekologiczne czy Gdańskie Towarzystwo Naukowe, co jednak nie wyszło poza wąski krąg ich współpracowników. Z kręgiem działań eksperckich wiąże się też sprawa śmierci Z. Wołoszyna z Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, prowadzącego własne badania nt. skali promieniowania w Polsce po awarii w Czernobylu, który zginął 9 I 1987 w tajemniczych okolicznościach.
W międzyczasie wypłynęła sprawa składowania odpadów radioaktywnych. Władze nie były przygotowane na realne funkcjonowanie EJ, brakowało np. składowiska odpadów, a próby jego rozbudowy w fortach w Różanie i budowy w Międzyrzeczu wywołały opór miejscowej ludności (demonstracje w Międzyrzeczu) i władz lokalnych (w Różanie miejscowa Rada Narodowa w X 1987 r. wystosowała protest do Rady Krajowej PRON, Ministerstwa Ochrony Środowiska, wojewody ostrołęckiego etc. Również Rada Miejska PRON w Międzyrzeczu włączyła się w akcję przeciw budowie składowiska). Sitingi w Gorzowie oraz głodówka i masowe protesty w pobliskim Międzyrzeczu doprowadziły do rezygnacji z budowy, co uratowało też znajdujący się w tutejszych bunkrach rezerwat nietoperzy. Sukces ten udowodnił, iż skuteczne działanie wymaga włączenia się doń społeczeństwa. Widać to było także po innych akcjach ekologicznych WiP, jak np. w sprawie huty aluminium w Siechnicach pod Wrocławiem. W tym sensie właściwa kampania anty-żarnowiecka zaczęła się dopiero na początku 1989 w Gdańsku. Gdańska grupa anarchistyczna, Ruch Społeczeństwa Alternatywnego (RSA), kwestię energetyki jądrowej i budowy EJŻ podnosił już rok przed tragedią w Czernobylu. Także na forum WiP działacze trójmiejscy, wywodzący się z RSA, zwracali na to uwagę, co znalazło swoje odzwierciedlenie w Deklaracji ideowej WiP. W opinii działaczy RSA, akcje elitarne, jak sitingi, nie mogły przynieść rezultatu i należało przejść do akcji masowych.
W tym czasie (na przedwiośniu 1989) było to stosunkowo proste, ludzie (zwłaszcza młodzi) chętnie protestowali, a nawet bili się na ulicach, ale tu chodziło właśnie o to, by tego uniknąć. Był pomysł, aby zacząć od mszy za ofiary Czernobyla, co pozwoliłoby się zebrać w sposób bezpieczny, a po mszy rozpocząć pochód; pomysł padł, bo ksiądz się wystraszył, trzeba było zacząć na ulicy. Jak?! Zaproponowałem ul. Długą-Długi Targ w Gdańsku (centrum miasta) w piątek o godz. 16-ej (w razie zatrzymania na 48 godzin wyszłoby się w niedzielę wieczór, co mogło uchronić przed szykanami za nieobecność w pracy czy szkole). Demonstracja odbyła się 24 II 1989. Zdaniem SB w manifestacji wzięło udział ok. 70 działaczy i ok. 200, a w kulminacyjnym momencie ok. 1 tys. osób. Zdecydowano się jednocześnie na jej cotygodniową kontynuację aż do skutku. Marsze na Długiej i Długim Targu w Gdańsku przybrały charakter regularny, powtarzając się co tydzień aż do wakacji (analogiczne akcje miały miejsce od III 1989 w Poznaniu, gdzie protestowano przeciw budowie drugiej EJ w Klempiczu). Z czasem coraz częściej wydostawały się poza ten obszar, kierując się pod budynek KW PZPR, co w końcu doprowadziło do rozmów z władzami. Ich efekty to m.in. spotkanie 19 V 1989 w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki na Długim Targu w Gdańsku (obie strony pozostały przy swoim stanowisku) i powstanie Placu Wymiany Pozytywnej. Z jednej strony w demonstracjach w miarę zbliżania się wakacji i legalizacji opozycji (nie było powodu do walki z władzą dla tych, co brali udział w protestach z powodów politycznych, nie ekologicznych) manifestacje stały się mniej liczne, z drugiej coraz więcej organizacji, legalnych i nielegalnych, włączało się do protestu: ruch ekologiczny Wolę Być, Franciszkański Ruch Ekologiczny, Federacja Młodzieży Walczącej, Ruch Twe-twa, LOP, Polski Klub Ekologiczny i inne. To dziełem części z nich była jedyna legalna manifestacja, 22 IV 1989, na placu Zebrań Ludowych w Gdańsku. Protestowały także organizacje nie związane z ekologią - np. Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie - i choć ograniczało się to do oświadczeń, miało wagę ze względu na ich rolę społeczną oraz jako wyraz opinii publicznej w rodzącej się demokracji.
W czasie, gdy w Gdańsku i Poznaniu zaczęły się demonstracje, w Warszawie kwestia EJŻ stała się przedmiotem dyskusji tzw. pod/stolika ekologicznego w ramach rozmów okrągłego stołu (14 II-10 III 1989). Na 28 kwestii nie uzgodniono jednej, atomistyki. Rząd chęć budowy EJ motywował ekologią (w porównaniu z brudną energią opartą na węglu) i potrzebami gospodarki, choć ta ewidentnie wchodziła w stan kryzysu. Strona solidarnościowa mówiła o bezpieczeństwie pracy EJ, braku składowiska odpadów i zasad zamknięcia zakładu po eksploatacji, optując jednocześnie za przeznaczeniem środków finansowych na oszczędzanie energii, unowocześnienie tradycyjnych metod jej wytwarzania i rozwój technologii opartych o źródła odnawialne. Niewiele zmieniło przejęcie władzy przez solidarnościowy rząd Mazowieckiego 24 VIII 1989. W tej sytuacji po wakacjach wznowiono protesty w Trójmieście, rozszerzając ich zakres: blokada ruchu w centrum miasta, marsz na Urząd Miasta, wtargnięcie na obrady regionalnej Solidarności, a w końcu blokada portu w Gdyni. Obok akcji w Trójmieście działacze ekologiczni rozpoczęli akcje wyjazdowe, np. pikietę podczas obrad Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów na temat losów EJŻ od 31 X do 9 XI 1989 (zespół ekspertów KERM nie podjął jednoznacznej decyzji). Kilka dni później, w związku z wpłynięciem do portu w Gdyni statku z elementami reaktora dla EJŻ, Solidarność portu wezwała swoich członków do bojkotu i nie uczestniczenia w przeładunku, a jednocześnie wystąpiła z apelem do rządu o przeprowadzenie referendum w/s zamknięcia EJ. Nazajutrz, 16 XI o 5:00, w budynku terminalu portowego rozpoczęła się pikieta zorganizowana przez ruchy: WiP, Wolę Być, Twe-twa, RSA, Ruch Społeczeństwa Zaangażowanego, FMW, Federację Zielonych oraz Solidarność Dym. Protestujący zapowiedzieli blokadę transportu elementów reaktora. 19 XI rozpoczęła się 10-dniowa głodówka, jednocześnie 30 XI odbyły się demonstracje w Gdańsku na Długim Targu - zakończone zajęciem Domu Prasy na Targu Drzewnym - i w budynku Sejmu w Warszawie. Wobec braku jednoznacznych decyzji władz, część pikietujących 8 XII rozpoczęła głodówkę bezterminową (odbywała się ona na terenie akademików UG w Oliwie). Elementy reaktora wywieziono z portu 14 XII, doszło przy tym do pobicia uczestników blokady przez pracowników EJŻ. 22 XII rząd podjął decyzję o wstrzymaniu budowy na rok, w celu zebrania danych i opinii na temat dalszego losu EJŻ. 8 I 1990, po wtargnięciu na obrady regionalnej „Solidarności”, poparcie dla protestu wyrazili przedstawiciele 110 komisji zakładowych.
Z żądaniem referendum 13 I wystąpiło Porozumienie Komitetów Obywatelskich Solidarność województwa gdańskiego, a 17 I Wojewódzka Rada Narodowa. 20 I, po obietnicy przeprowadzenia referendum społecznego, złożonej przez działaczy Porozumienia Komitetów Obywatelskich i Klubu Inteligencji Katolickiej, głodujący ustąpili, przerywając po 44 dniach protest. 25 I doszło do burzliwej debaty sejmowej na temat EJŻ, wymuszonej przez 170 posłów z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (związanego z Solidarnością), którzy zgłosili projekt uchwały wzywającej rząd do zaniechania budowy EJŻ. Do rozstrzygnięcia nie doszło, bo… zabrakło quorum. 26 I racji lobby atomistów bronił Roman Żelazny, prezes Państwowej Agencji Atomistyki (PPA), który powołał zespół ekspertów, a potem zanegował (niekorzystne dla elektrowni) wnioski z jego raportu. 27 V odbyło się lokalne referendum w województwie gdańskim, przy frekwencji wynoszącej 44,3% uprawnionych do głosowania, przeciw budowie opowiedziało się 86,1%, za budową elektrowni tylko 13,9% głosujących. Bartłomiej Kozłowski wspomina, że ze względu na zbyt małą frekwencję, referendum to nie zostało uznane za prawnie wiążące i budowa elektrowni wciąż trwała. Wywołało to kolejną - jeszcze ostrzejszą od poprzedniej - falę protestów społecznych, w których - w odróżnieniu od akcji z 1988 r. - uczestniczyła przede wszystkim ludność miejscowa. Mieszkańcy tarasowali okresowo drogi dojazdowe na budowę ciągnikami i maszynami rolniczymi, wskutek czego budowa elektrowni została praktycznie sparaliżowana. Po referendum nie dało już się serio mówić o tym, iż ekolodzy to ekstremiści, pragnący narzucić głodówką swoją wolę społeczeństwu RP (wcześniej można było odnieść wrażenie - sugerowane przez władze i media - że są oni osamotnieni w swej walce). Wynik głosowania temu zaprzeczył, społeczeństwo było może zmęczone i bierne, ale na pewno przeciwne pomysłom władz. To, wraz z opinią wspomnianego zespołu ekspertów (tzw. raport Wierusza), zdecydowało o rekomendowaniu przez ministra Syryjczyka likwidacji EJŻ w budowie. Rada Ministrów podjęła taką decyzję 4 IX 1990. Syryjczyk podkreślał, że brakło podstaw dla kontynuacji, czy nawet zamrożenia budowy, co nie wyklucza rozwoju EJ w przyszłości, o ile spełni ona odpowiednie wymogi. Uchwała Sejmu RP z 9. listopada 1990 r. zatwierdziła decyzję rządu o likwidacji EJŻ w budowie, ale równocześnie dopuściła możliwość budowy elektrowni jądrowych nowej generacji, zapewniających efektywność ekonomiczną i bezpieczeństwo radiologiczne. Dokument Sejmu określił również przybliżony czas budowy - po roku 2005.