Tytuł: Grecja na kolanach
Osoba autorska: Łukasz Kuś
Tematy: A-tak, grecja, polskie
Data: wrzesień 2015
Notatki: Wydane w pierwszym numerze "Ataku"

Grecki kryzys obnażył prawdziwe oblicze Unii Europejskiej, która jest niedemokratyczną strukturą służącą jedynie do obrony interesów oligarchów finansowych i globalnego kapitału. Terapia szokowa zostanie przeprowadzona niezależnie od tego, kto będzie rządził w Atenach.

Styczniowe zwycięstwo lewicowej partii Syriza w Grecji wzbudziło nadzieje wielu Greków i mieszkańców innych dotkniętych kryzysem regionów Europy. Nowy rząd złożony z polityków spoza establishmentu obiecywał zmianę polityki reform. Po kilku miesiącach nerwowych negocjacji rząd Grecji skapitulował i został zmuszony do kontynuowania programu „oszczędności” wbrew woli społeczeństwa wyrażonej w referendum. Grecja jest pierwszym krajem Europy, w którym demokracja została zawieszona, a władzę przejęli biurokraci pozostający poza jakąkolwiek kontrolą.

W medialnej debacie o kryzysie greckim i jego następstwach dominują uproszczenia. Prawica twierdzi, że przyczyną bankructwa Aten było rozbudowane państwo opiekuńcze, korupcja i niska wydajność pracy Greków, których stereotypowo przedstawia się jako leniwych kombinatorów, którzy fałszowali statystyki. Lewica uważa, że powodem problemów tego kraju były spekulacje ułatwione przez wejście Grecji do strefy euro oraz masowe unikanie opodatkowania. Ekonomista Paul Krugman zwraca uwagę na kształt strefy euro, który powoduje, że Grecja nie może zdewaluować waluty, co poprawiłoby konkurencyjność greckiego eksportu.

Dziś oczywiste jest, że realizowany od 2010 r. program pomocowy narzucony Grecji przez tzw. Trojkę, czyli MFW, Europejski Bank Centralny i Komisję Europejską, jedynie pogorszył sytuację. Plan zakładał udzielenie Grecji kolejnych pożyczek pod warunkiem przeprowadzenia reform wydatków publicznych. Od tego czasu Grecja ciągle potrzebuje pieniędzy z zewnątrz by regulować bieżące wydatki, bezrobocie przekracza 25 % a gospodarka pozostaje w recesji. Dziesięć pakietów reform i oszczędności, które doprowadziły do ubóstwa miliony obywateli, nie uratowało jednak sytuacji finansowej tego kraju.

W 2015 r. Grecja została postawiona pod ścianą i kiedy Atenom groziła niewypłacalność rząd Tsiprasa ugiął się przed Trojką i zgodził się na kolejne „reformy”. Bezprecedensowe jest to, w jaki sposób Grecja została zmuszona do kontynuowania dotychczasowej polityki. Były grecki minister finansów J. Warufakis twierdzi, że negocjatorzy Trojki ignorowali przedstawiane argumenty ekonomiczne, a jedynym ich celem było pogrążenie lewicowego rządu i pozbawienie wyborców złudzeń, że głosując na lewicową partię, mogą coś zmienić.

Trojka jest instytucją, której nie obejmują żadne traktaty. Jej obrady są tajne i odbywają się bez określonych reguł. Nieformalna i niedemokratyczna struktura decyduje obecnie o sprawach kluczowych dla obywateli, takich jak wysokość emerytur i wynagrodzeń, dostępność edukacji i służby zdrowia czy ceny żywności. Grecja de facto znalazła się pod protektoratem, a wybory i referendum zamieniono w pozbawioną znaczenia farsę. Ateny prawdopodobnie stracą kontrolę nad majątkiem publicznym, który będzie prywatyzowany przez specjalny fundusz nadzorowany przez Komisję Europejską i EBC. 10 mld euro pozyskane w ten sposób zostanie przeznaczone na wsparcie banków, a reszta na spłatę zadłużenia. Nie przewidziano natomiast pieniędzy na pomoc dla ubożejących obywateli, co pokazuje, jakie są priorytety europejskich przywódców.

Ponieważ faktyczną przyczyną greckiego kryzysu jest niska konkurencyjność gospodarki w systemie globalnego kapitalizmu i jej deindustrializacja, uznano, że najlepszą metodą na uzdrowienie będzie obniżenie kosztów pracy. Bankructwo Grecji zostało wykorzystane do rozmontowania instytucji państwa opiekuńczego i przeprowadzenia tzw. wewnętrznej dewaluacji, czyli celowego obniżenia stopy życiowej, co ma poprawić „konkurencyjność”, czyli umożliwić kapitałowi eksploatację taniej siły roboczej. To jest gorzka pigułka, którą lewicowy rząd podaje obywatelom. Zwycięstwo Syrizy niczego nie zmieniło w życiu Greków, a jedynie rozdrażniło polityczny establishment Europy, który postanowił upokorzyć rząd Tsiprasa. Dla Grecji oznacza to jedynie dalszą destabilizację, nasilenie protestów społecznych i kolejne wybory, które niczego nie zmienią. Terapia szokowa zostanie przeprowadzona niezależnie od tego, kto będzie rządził w Atenach.

Grecki kryzys obnażył także prawdziwe oblicze Unii Europejskiej, która jest niedemokratyczną strukturą służącą jedynie do obrony interesów oligarchów finansowych i globalnego kapitału. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego socjaldemokrata Martin Schulz apelował nawet o wprowadzenie w Grecji „rządu technokratycznego”, co jednak okazało się zbędne, gdyż w obliczu szantażu finansowego Ateny wprowadzą wszystko, czego oczekuje Trojka.