#ATTACH c-z-crimethinc-zmienic-wszystko-2.pdf
#cover c-z-crimethinc-zmienic-wszystko-1.png
#title Zmienić Wszystko
#subtitle Anarchistyczny Apel
#author Crimethinc.
#LISTtitle Zmienić Wszystko
#SORTauthors Crimethinc.
#SORTtopics post-lewica, podstawy
#lang pl
#pubdate 2020-07-24T14:34:33
#notes Broszura w oryginalnym formacie jest również dostępna tutaj [[https://crimethinc.com/tce/polski/][crimethinc.com]]
Jeśli mógłbyś/mogłabyś coś
zmienić, to co by to było? Czy
pojechał(a)byś na niekończące się
wakacje? Czy sprawił(a)byś, żeby paliwa
kopalne nie przyczyniały się więcej do
zmian klimatu? Czy poprosił(a)byś o
uczciwe banki i etycznych polityków?
Cokolwiek nie wymyślisz, to i tak nie
będzie to bardziej nierealistyczne, niż
pozostawienie wszystkiego tak jak jest
i oczekiwanie, że wyniki będą inne.
Nasze prywatne zmagania, zarówno
finansowe, jak i emocjonalne
odzwierciedlają globalne niepokoje
i katastrofy. Możemy spędzić resztę
naszych dni próbując gasić te pożary
jeden po drugim, ale one pochodzą
z tego samego źródła. Żadne
fragmentaryczne rozwiązanie nie
zadziała. Musimy przemyśleć wszystko
według innej logiki.
** By coś zmienić, trzeba zacząć wszędzie
*** zacznijmy od wolnej woli
Widmo wolności ciągle hula po świecie. Obiecano nam
całkowicie wolną wolę: wszystkie instytucje naszego
społeczeństwa mają ją gwarantować.
Jeśli miał(a)byś całkowicie wolną wolę, to co byś teraz
robił/-a? Pomyśl o ogromnym potencjale swojego życia:
relacjach międzyludzkich, które mógłbyś/mogłabyś mieć;
rzeczach, które mógłbyś/mogłabyś doświadczyć; wszystkich tych możliwościach mogących nadać sens twojej egzystencji. Kiedy się urodziłeś/-aś wydawało się, że nie ma
żadnych ograniczeń co do tego, kim mógłbyś/mogłabyś
zostać. Reprezentowałeś/-aś czyste możliwości.
Zazwyczaj, nie przestajemy sobie tego wyobrażać. Tylko w tych pięknych chwilach, gdy się zakochamy, albo
osiągniemy jakiś przełom, czy odwiedzimy daleki kraj, to
uświadamiamy sobie czym mogłoby być nasze życie.
Jakie granice mogłyby zaspokoić twój potencjał? Jaki
masz wpływ na środowisko dookoła ciebie, albo na to, co
robisz w wolnym czasie? Biurokracje które oceniają cię w
zależności od tego jak wypełniasz instrukcje, ekonomia
która nadaje ci uprawnienia w zależności od tego jak duże
zyski generujesz, „łowcy głów”, którzy utrzymują, że najlepszym sposobem by „być wszystkim tym, czym można
być” to poddać się ich autorytetowi – czy to umożliwia ci
osiągnąć najwięcej w twoim życiu na twoich własnych
warunkach?
Tajemnicą Poliszynela jest to, że to my sami mamy
całkowicie wolną wolę: nie dlatego, że jest nam dana, ale
dlatego, że nawet najbardziej totalitarna dyktatura nie
może nam jej odebrać. Niemniej jednak, jak tylko zaczniemy działać w swoim własnym imieniu, to wejdziemy
w konflikt z tymi samymi instytucjami, które miały nam
zapewnić wolność.
*** zacznijmy od odpowiadami przed nami samymi
Menadżerowie i poborcy podatkowi uwielbiają mówić
o odpowiedzialności osobistej. Ale jeśli weźmiemy
całkowitą odpowiedzialność za wszystkie nasze
działania, to czy wtedy w ogóle będziemy wykonywać
ich instrukcje?
W historii świata więcej zła wyrządzono wykonując
rozkazy, niż żywiąc do kogoś niechęć. Arsenały wszystkich armii świata są fizyczną manifestacją naszej chęci
zdawania się na innych. Jeśli chcesz mieć pewność, że
nigdy nie przyłożysz ręki do wojny, rzezi, czy opresji, to
pierwszym krokiem będzie zaprzestanie wykonywania
poleceń.
Odnosi się to także do twoich wartości. Nie zliczeni władcy i zbiory zasad żądają twojego bezwarunkowego poddania. Ale nawet jeśli chcesz scedować odpowiedzialność za swoje decyzje na jakiegoś boga, czy
dogmat, to w jaki sposób zdecydujesz, który to będzie?
Czy to ci się podoba, czy nie, to ty musisz wybrać między
nimi. Zazwyczaj ludzie po prostu dokonują wyboru w
oparciu o to, co jest najbardziej znajome lub wygodne.
Jesteśmy nieuchronnie odpowiedzialni za nasze
przekonania i decyzje. Odpowiadanie sobie samym,
bardziej niż komendantom i przykazaniom, może nadal
prowadzić do konfliktu między nami, ale przynajmniej
możemy zrobić to na naszych własnych zasadach, nie
generując niepotrzebnych tragedii u innych.
*** zacznijmy od szukania siły, nie władzy
Pracownicy wykonujący pracę – mają siłę; szefowie,
którzy mówią im co mają robić – mają władzę. Lokatorzy,
którzy utrzymują budynek – mają siłę; właściciel, który
ma akt własności ma władzę. Rzeka ma siłę; pozwolenie
na budowę zapory daje władzę.
Nie ma nic represyjnego w samej sile. Wiele rodzajów
siły może mieć wyzwoleńczy charakter, np. siła by dbać
o tych, których kochamy, by bronić siebie i rozwiązywać
spory, wykonywać akupunkturę i sterować łódką czy
huśtać się na trapezie. Istnieją sposoby pomocne w
roz wi ja niu własnych zdolności, które z kolei zwiększają
wolność innych. Każda osoba, która zachowuje się tak,
by osiągnąć swój pełny potencjał, oferuje dar innym.
Z drugiej strony, władza nad innymi uzurpuje sobie ich
siłę. I to co im odbierzesz, inni odbiorą tobie. Władza zawsze pochodzi z góry:
Żołnierz wykonuje rozkazy generała, który słucha prezydenta,
który czerpie swoją władzę z Konstytucji.
Ksiądz odpowiada przed biskupem, biskup przed papieżem,
papież przed pismem świętym, które z kolei czerpie swoją
władzę od Boga.
Pracownik odpowiada przed właścicielem, ten przed
konsumentem, którego władza wywodzi się z pieniądza.
Policjant wystawia mandat z upoważnienia magistratu, który
czerpie władzę z prawa.
Dominacja mężczyzn, białych, własności – na szczycie
każdej z tych piramid nie tyle znajdujemy despotów, co
społeczne wytwory: duchy hipnotyzujące ludzkość.
W takim społeczeństwie, siła i władza przenikają
się na tyle, że trudno je odróżnić: możemy co najwyżej
uzyskać władzę w zamian za posłuszeństwo. Ale i tak, bez
wolności, siła jest bezwartościowa.
*** zacznijmy od relacji opartych na zaufaniu
W przeciwieństwie do władzy, zaufanie umieszcza
siłę w rękach tych, którzy ją nadają, a nie tych którzy ją
otrzymują. Osoba, która zyskała zaufanie, nie potrzebuje władzy. Jeśli ktoś nie zasługuje na zaufanie, zdecydowanie nie powinien być obdarzony władzą! A mimo
to, do kogo mamy mniejsze zaufanie niż do polityków,
czy prezesów wielkich korporacji?
Bez narzuconej nierównowagi władzy, ludzie mają
bodziec by rozwiązywać konflikty ku swojej wzajemnej
satysfakcji – by zyskać wzajemne zaufanie. Hierarchia
usuwa ten bodziec, umożliwia tym, którzy mają władzę,
tłumić konflikty.
Przyjaźń, w swoim najlepszym wydaniu, to więź
między równymi, którzy wspierają i kwestionują siebie
nawzajem, równocześnie respektując własną autonomię.
To bardzo dobra norma, według której oceniane są
wszystkie nasze relacje. Bez tych ograniczeń, które są
nam dzisiaj narzucone (obywatelstwo i nielegalna imigracja, własność i długi, sieci korporacyjnych i militarnych
powiązań) moglibyśmy odtworzyć nasze relacje na pod-
stawie swobodnego zrzeszania się i wzajemnej pomocy.
*** zacznijmy od pogodzenia jednostki i całości
„Twoje prawa kończą się tam, gdzie prawa innych się
zaczynają.” Biorąc pod uwagę tę logikę, im jest więcej ludzi,
tym mniej jest wolności.
Ale wolność to nie mała bańka praw osobistych. Nie
możemy odróżniać się od siebie nawzajem tak łatwo. Ziewanie i śmiech są zaraźliwe, podobnie z entuzjazmem i
rozpaczą. Składam się z klisz, które toczą się z mojego języka;
piosenek, które siedzą mi w głowie; nastrojów, które podłapuję
od moich znajomych. Kiedy jadę samochodem, zanieczyszcza
on powietrze, którym ty oddychasz; kiedy korzystasz z leków,
przedostają się one do wody, którą piją wszyscy. System,
który wszyscy akceptują to ten, w którym ty musisz żyć – ale
gdy inni ludzie go kwestionują, to masz szansę renegocjować
także swoją rzeczywistość. Twoja wolność zaczyna się tam,
gdzie zaczyna się moja, a kończy tam, gdzie kończy się moja.
Nie jesteśmy jednorodnymi osobami. Nasze ciała są
kompromisem tysięcy różnorodnych gatunków żyjących
w symbiozie: bardziej niż zamkniętą fortecą, są one ciągłym
procesem w którym składniki odżywcze i mikroby nieprzer-
wanie przemijają. Żyjemy w symbiozie z wieloma tysiącami
gatunków, polami kukurydzy wchłaniającymi to co my
wydychamy. Wataha wilków czy wieczorne kumkanie żab
jest tak samo indywidualne, co wspólne, jak jedno z naszych
ciał. Nie działamy w samorzutnie napędzającej się próżni; en-
ergia kosmosu przepływa przez nas.
Język służy komunikowaniu tylko dlatego, że jest
pospolity. To samo odnosi się do idei i pragnień: możemy je
przekazać, bo są większe niż my. Każdy z nas jest stwo rzo-
ny z chaosu przeciwstawnych sił, które rozciągają się poza
nami w czasie i przestrzeni. Poprzez wybór, które z nich
kultywować, określamy to, co będziemy wspierać w każdej
osobie, którą spotkamy.
Wolność to nie jest coś co można posiadać, to nie własność
– to relacja. Nie chodzi o to, by być chronionym przed
światem zewnętrznym, ale przecinać go w taki sposób, by
zmaksymalizować swoje możliwości. To nie znaczy, że dla
własnego dobra trzeba szukać konsensusu. Zarówno konflikt,
jak i konsensus mogą nas rozwijać i uszlachetniać tak długo,
jak żadna scentralizowana władza nie jest w stanie wymusić
zgody lub przekształcić konflikt w regułę „zwycięzca bierze
wszystko”. Ale zamiast dzielić świat na malutkie państewka,
spróbujmy raczej uczynić go jak najbardziej powiązanym.
*** zacznijmy od wyzwolenia pragnień
Dorastanie w tym społeczeństwie sprawia, że nawet
nasze pasje nie są nasze. Są one kultywowane przez
reklamę i inne formy propagandy po to, aby utrzymać
nas w kieracie gospodarki rynkowej. Dzięki indoktrynacji ludzie mogą lubić robić rzeczy, które na dłuższą
metę czynią ich nieszczęśliwymi. Jesteśmy zamknięci w
naszym cierpieniu i nasze przyjemności są ściśle uszczelnione.
By być naprawdę wolnym, musimy skupić się na procesach, które odpowiadają za nasze pragnienia. Wyzwolenie nie polega na spełnianiu dzisiejszych pragnień,
ale rozwinięciu poczucia tego, co jest możliwe, więc
nasze pragnienia mogą dogonić realia, które zmuszają
nas do tworzenia. Oznacza to, że powinniśmy odrzucić
przyjemność wynikającą z wymuszenia, dominacji i
posiadania, a szukać przyjemności, która wyzwoli nas z
oków posłuszeństwa i konkurencji. Jeśli kiedykolwiek
przezwyciężyłeś/-aś uzależnienie, to zasmakowałeś tego,
czym jest przekształcanie pragnień.
*** zacznijmy od buntu
Fanatycy zazwyczaj oskarżają specyficzną grupę o problemy systemowe: Żydów za goniący za zyskiem kapitalizm,
imigrantów za ekonomiczną recesję. W ten sam sposób
ludzie oskarżają pojedynczych polityków za korupcję w
polityce. Ale problemem są same systemy. Nie ważne
kto trzyma wodze, produkuje on tę samą nierównowagę
władzy i chorobliwe upokorzenie. Problemem nie jest
to, że są one uszkodzone, ale przede wszystkim to, że
działają.
Naszymi przeciwnikami nie są ludzie, ale instytucje
i normy, które separują nas od siebie nawzajem, jak i
separują nas od siebie samych. Więcej konfliktów jest
w nas niż między nami. Te same błędne bariery, które
przecinają naszą cywilizację, przebiegają również przez
nasze przyjaźnie i serca; to nie jest konflikt między
różnymi ludźmi, ale pomiędzy różnymi rodzajami relacji,
różnymi rodzajami życia. Kiedy odmówimy naszych ról
w panującym porządku, ukarzemy te fałszywe bariery,
zapraszając innych by także zajęli stanowisko.
Najlepszą rzeczą byłoby odrzucenie dominacji jako
całości – nie poprzez bardziej uczciwe zarządzanie detalami, nie poprzez przesuwanie pozycji tego kto karze
i tego kto to znosi, nie stabilizowanie systemu poprzez
jego reformowanie. Sednem protestu jest nie wezwanie
o bardziej legitymizowane rządy lub władców, ale pokazanie, że możemy działać w oparciu o naszą własną
siłę, zachęcając równocześnie innych do tego samego i
zniechęcając władze do ingerowania. To nie jest kwestia
wojny – binarnego konfliktu między zmilitaryzowanymi
przeciwnikami – ale raczej zaraźliwego nieposłuszeństwa.
Nie chodzi tylko o to by edukować i dyskutować,
czekając na to aż serca i umysły innych się zmienią. Dopóki idee nie są wyrażone w działaniu, konfrontując ludzi z
konkretnymi wyborami, pozostaje jedynie abstrakcyjna
rozmowa. Większość ludzi woli zdystansować się od
teoretycznych dyskusji, ale gdy coś się dzieje, gdy stawka jest wysoka i kiedy mogą zobaczyć znaczące różnice
pomiędzy przeciwnymi stronami, to wtedy podejmą
działanie. Nie potrzebujemy jednomyślności, ani pełnego
zrozumienia świata jako całości, ani mapy drogowej do
precyzyjnego celu – tylko odwagi, aby ustawić się na
alternatywnej ścieżce.
** Problemy
*** problemem jest kontrola
Jakie są oznaki tego, że jesteś w toksycznym związku?
Sprawca może kontrolować twoje zachowanie lub
dyktować ci co myśleć; blokować lub regulować twój
dostęp do zasobów; używać gróźb lub przemocy wobec
ciebie; albo sprawić byś był/-a od niego/niej zależny/-a, a
wszystko to pod ciągłym nadzorem.
To opisuje zachowanie konkretnych sprawców, ale to
samo tyczy się urzędów podatkowych, ABW i większości
innych instytucji, które kontrolują nasze społeczeństwo.
Praktycznie wszystkie one opierają się na założeniu, że
ludzie muszą być kontrolowani, zarządzani i adminis-
trowani.
Im większą niesprawiedliwość się na nas nakłada,
tym trzeba większej kontroli by ją utrzymać. Na jednym
końcu kontinuum władzy, kontrola jest bezpośrednio
brutalnie sprawowana: ataki dronów, oddziały specjalne
policji, odosobnienia, czy profilowanie rasowe. Na dru-
gim końcu, są wszechobecne i niewidzialne, wbudowane
w infrastrukturę społeczną algorytmy, które determinują
rankingi kredytowe i składki ubezpieczeniowe, sposoby
tworzenia statystyk i przekształcania ich w planowanie
przestrzenne, architekturę stron towarzyskich czy plat-
form mediów społecznościowych. Amerykańska Agencja
Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) monitoruje wszystko
to, co robimy w internecie, ale to i tak nie obejmuje tyle
kontroli nad naszym życiem, co algorytmy, które określają
to, co my widzimy, kiedy podłączymy się do internetu.
Kiedy nieskończone możliwości życia zostaną zredu-
kowane do zbioru opcji zero-jedynkowych, to nie będzie
więcej tarć między systemem, który odziedziczymy i
życiem, które możemy sobie wyobrazić – nie dlatego,
że możemy osiągnąć całkowitą wolność, ale dlatego, że
będziemy mieli tego doskonałą odwrotność. Wolność nie
oznacza wyboru między opcjami, ale formułowanie pytań.
*** problemem jest hierarchia
Istnieje wiele różnych mechanizmów, przy pomocy których
można narzucić nierówności. Niektóre są zależne od scentralizowanego aparatu, jak na przykład sądownictwo. Inne
mogą funkcjonować bardziej nieformalnie, jak np. stara
dobra męska solidarność czy role płciowe.
Niektóre z tych mechanizmów zostały prawie całkowicie
zdyskredytowane. Niektórzy ciągle wierzą w boskie
prawo królów, mimo, że przez stulecia żadna inna forma
społeczeństwa nie była nawet brana pod uwagę. Inni są
ciągle głęboko przekonani, że nie możemy wyobrazić sobie bez nich życia. Kto może sobie wyobrazić świat bez
praw własności? Mimo wszystko są to tylko konstrukcje
społeczne: one są prawdziwe, ale nie nieuniknione. Istnienie właścicieli budynków i prezesów nie jest bardziej naturalne, konieczne lub korzystne, niż istnienie cesarzy.
Wszystkie te mechanizmy rozwijały się wspólnie,
wspierając się nawzajem. Historia rasizmu, na przykład,
jest nierozłącznie związana z historią kapitalizmu: nie jest
on możliwy bez kolonizacji, niewolnictwa, czy koloru skóry,
w oparciu o którą podzielono pracowników. To wszystko
pozwala zrozumieć, kto na świecie zapełnia więzienia i
slumsy. Podobnie, bez infrastruktury państwowej i innych hierarchicznych struktur społecznych, niezorganizowani fanatycy nie mogliby nigdy stworzyć systemowej supremacji białych. To, że Czarny Prezydent może
przewodzić tym strukturom w USA, jedynie je stabilizuje:
to wyjątek potwierdzający regułę.
Innymi słowy: tak długo jak istnieje policja, to jak
myślisz, kogo będzie prześladować? Tak długo jak są
więzienia, to jak myślisz, kto je będzie wypełniał? Tak
długo jak jest ubóstwo, to jak myślisz, kto będzie biedny?
Naiwnością jest wierzyć, że możemy osiągnąć równość
w społeczeństwie bazującym na hierarchii. Możesz
potasować karty, ale to nadal ta sama talia.
*** problemem są granice
Gdyby obca armia zaatakowała kraj, wycięła lasy, zatruła
rzeki i zmusiła dzieci, by były jej wierne, kto by nie chciał
sięgnąć po broń i się temu przeciwstawić? Ale jeśli to
samo robi miejscowa władza, patrioci ochoczo wyrażają
swoje podporządkowanie, oddają im podatki i dzieci.
Granice nie chronią nas, one nas dzielą – tworzą
niepotrzebne spięcia z wykluczonymi, podczas gdy
przesłaniają prawdziwe różnice między miejscowymi.
Nawet najbardziej demokratyczny rząd jest utworzony
w oparciu o ten podział, pomiędzy uczestnikami i out-
siderami, legalnymi i nielegalnymi. W starożytnych Ate-
nach, kolebce demokracji, tylko ułamek ludności został
uwzględniony w procesie politycznym; amerykańscy Oj-
cowie Założyciele współczesnej demokracji posiadali nie-
wolników. W USA obywatelstwo ciągle stwarza ba riery
między miejscowymi i wykluczonymi, pozostawiając
miliony nielegalnych mieszkańców bez wpływu na swoje
życie.
Liberalna idea zakłada rozciągnięcie linie integracji
tak, aby cały świat stał się jednym ogromnym de-
mokratycznym projektem. Jednakże nierówności są
zakodowane w samej strukturze. Na każdym poziomie
tego społeczeństwa, tysiące malutkich granic dzieli nas
na tych co mają władzę i tych co jej nie mają: punkty
kontrolne, rankingi kredytowe, hasła dostępu do baz
danych, przedziały cenowe. Potrzebujemy takich form
przynależności, które nie opierają się na wykluczeniu,
takich które nie centralizują władzy i jej nie legitymizują,
takich, które nie wymuszają empatii dla zamkniętych
osiedli.
*** problemem jest reprezentacja
Możesz mieć wyłącznie władzę dzierżąc ją; możesz
się tylko nauczyć co cię interesuje uczestnicząc w tym.
Kiedy na świecie wszelkie próby wywierania nacisku
muszą być przekazywane poprzez przedstawicieli albo
przetłumaczone na język protokołu instytucji, zaczynamy
się alienować od siebie nawzajem i własnego potencjału.
Każdy aspekt naszych działań, który kreujemy, pojawia się
na nowo jako coś nierozpoznawalnego i nam nieprzyjaznego. Politycy, którzy nas zawsze zawodzili, pokazują jedynie jak dużo władzy utraciliśmy nad naszym własnym
życiem; przemoc policji to mroczna konsekwencja naszych
pragnień by wyzbyć się osobistej odpowiedzialności za
to, co dzieje się w naszym sąsiedztwie.
W wieku cyfryzacji, kiedy każdy człowiek musi służyć
jako swój własny sekretarz do zarządzania swoim pu bli-
cznym wizerunkiem, nasza własna reputacja stała się tak
obca, jak żerujące na nas wampiry. Jeśli nie bylibyśmy tak
bardzo od siebie odizolowani, konkurując ze sobą o to, by
sprzedać się na tylu zawodowych i społecznościowych
rynkach, czy zainwestowalibyśmy tyle czasu i energii w te
profile, plastikowe wydmuszki zrobione na nasze własne
podobieństwo?
Jesteśmy nieredukowalni. Ani przedstawiciele, ani
abstrakcyjne teorie nie mogą za nami stanąć. Jeśli
zredukujemy ludzi do demografii i surowych danych
doświadczalnych, to stracimy z oczu wszystko to, co jest
cenne i unikalne na świecie. Potrzebujemy obecności,
bliskości, bezpośrednich kontaktów między sobą,
bezpośredniej kontroli nad naszym życiem – rzeczy,
których przedstawiciele i reprezentacja nam nie dostarczą
*** problemem są liderzy
Przywództwo jest chorobą społeczną, gdzie większość
uczestników w grupie nie przejmuje inicjatywy lub myśli
krytycznie o swoich akcjach. Tak długo, jak rozumiemy
działanie jako własność poszczególnych osób, a nie
relacji między ludźmi, to zawsze będziemy zależni od
liderów i ich łaski. Naprawdę wzorowi liderzy są tak samo
niebezpieczni, jak ci skorumpowani, w tym sensie, że ich
wychwalane pod niebiosa przymioty wzmacniają ich sta-
tus i szacunek innych, nie mówiąc o legitymizacji samego
przywództwa jako takiego.
Kiedy policja zjawia się w czasie protestu, to pierwsze
pytanie jakie stawiają, zawsze brzmi: „Kto jest organiza-
torem?” – nie dlatego, że przywództwo jest niezbędne
do zbiorowego działania, ale dlatego, że zawiera luki. O
to samo pytali konkwistadorzy gdy przybywali do tzw.
Nowego Świata; kiedykolwiek pojawiała się odpowiedź,
to zaoszczędzała im problemów w ujarzmianiu tych
społeczeństw na wieki. Tak długo jak jest lider, może
być on zastąpiony, wymieniony, czy wzięty do niewoli.
W najlepszym razie poleganie na liderach jest piętą
achillesową; w najgorszym, reprodukuje interesy władzy
oraz struktury władzy u przeciwnika. Lepiej już, gdy każdy
ma poczucie własnego sprawstwa i swoje priorytety jako
takie.
*** problemem jest rząd
Rządy obiecują prawa, ale mogą jedynie odbierać
wolności. Idea praw zakłada centralne uprawnienia do
ich nakładania i zabezpieczania. Mimo to, wszystko co
państwo jest w stanie zagwarantować, jest także w stanie odebrać. Upoważnienie rządu do rozwiązania jednego problemu, otwiera drogę ku stworzeniu wielu problemów. Rządy nie generują władzy z niczego – przejęły
naszą władzę, którą my możemy poprowadzić znacznie bardziej efektywnie bez biurokratycznej machiny
reprezentacyjnej.
Najbardziej liberalna demokracja dzieli te same zasady, co najbardziej despotyczne autokracje: centralizacja
władzy i legitymizacja w strukturach przeznaczonych
do zmonopolizowania użycia siły. I nieważne czy biurokraci zarządzający tymi strukturami odpowiadają przed
królem, prezydentem, czy elektoratem. Prawa, biurokracja i policja są starsze niż demokracja; działają w ten sam
sposób w demokracji, jak i w dyktaturze. Jedyna różnica
jest taka, że ponieważ możemy głosować, kto nimi
zarządza, to przyjęliśmy traktować je jako własne – nawet
wtedy, gdy są wykorzystywane przeciwko nam.
Dyktatury są dziedzicznie niestabilne: możesz zabijać,
więzić i ogłupiać całe pokolenia, a ich dzieci i tak będą
wymyślać na nowo walkę o wolność. Ale obiecaj
każdemu człowiekowi szansę narzucenia woli większości
swoim towarzyszom, a wszyscy oni staną razem za sys-
temem, który wystawia ich przeciwko sobie nawzajem.
Im bardziej ludzie myślą, że mają wpływ na instytucje
przymusu państwa, to tym bardziej te instytucje staną
się popularne. Być może tłumaczy to, dlaczego globalne
ekspansja demokracji związana jest z niesamowitymi
nierównościami w dystrybucji zasobów i władzy: żaden
inny system rządów nie mógłby utrzymać tak niepewnej
sytuacji.
Kiedy władza jest scentralizowana, ludzie muszą
osiągnąć panowanie nad innymi po to, by mieć jakikolwiek wpływ na własne losy. Walka o autonomię jest
skanalizowana w walkę o polityczną władzę: świadczą
o tym wojny domowe w postkolonialnych kra-
jach pomiędzy narodami, które wcześniej pokojowo
współegzystowały. Ci, którzy mają władzę, mogą ją jedynie zachować dzięki prowadzeniu bezustannej wojny
przeciwko swoim własnym populacjom, tak jak i przeciwko ludziom z innych krajów, np. amerykańska Gwardia
Narodowa wraca z Iraku po to, by być wykorzystana w
Oakland.
Wszędzie tam, gdzie są hierarchie, to faworyzują one
tych na górze by scentralizowali władzę. Budowanie
większej kontroli i równowagi w systemie oznacza poleganie na ochronie rzeczy, przed którą potrzebujemy
ochrony. Jedyny sposób by wywierać nacisk na władzę
i nie być wchłoniętym w jej grę, to rozwijać horyzontalne
sieci, które mogą działać autonomicznie. Wtedy gdy
będziemy wystarczająco silni, aby zmusić władze do potraktowania nas serio, będziemy wystarczający silni by
rozwiązać nasze problemy bez ich udziału.
Nie ma innej drogi do wolności niż poprzez wolność.
Zamiast jednego wąskiego gardła dla wszystkich
państwowych agencji, potrzebujemy wielu różnych
obszarów, w oparciu o które można by sprawować
władzę. Zamiast pojedynczej legitymizacji, potrzebujemy przestrzeni dla wielu opowieści. Zamiast przymusu
występującego w rządzie, potrzebujemy takiego procesu decyzyjnego, który promując autonomię i praktyki
samoobrony, trzyma niedoszłych władców pod kontrolą
*** problemem są zyski
Pieniądz to idealny mechanizm podtrzymujący nierówności.
Jest treściwy: wydaje się być zdolnym do reprezentowania
wszystkiego. Jest uniwersalny: ludzie, którzy nie mają nic
wspólnego, akceptują go jako wspólny element życia. Jest
bezosobowy: w odróżnieniu od dziedzicznych przywilejów,
może być natychmiast przekazywany z jednej osoby na
drugą. Jest płynny: im łatwiej jest zmienić pozycję w hierarchii, tym bardziej stabilna jest sama hierarchia. Wielu którzy
protestują przeciwko dyktaturze, akceptuje autorytet rynku.
Kiedy wszystkie wartości są skoncentrowane w pojedynczym instrumencie, to nawet te bezpowrotnie stracone momenty naszego życia są wyprute ze znaczeń, stają
się żetonami w abstrakcyjnej kalkulacji władzy. Wszystko
czego nie można finansowo określić spada na dalszy plan.
Życie staje się walką o finansowe korzyści: każdy przeciwko
wszystkim, sprzedaj albo będziesz sprzedany.
Osiągnąć zysk: tzn. uzyskać większą kontrolę nad zasobami społecznymi w stosunku do innych. Nie możemy
wszyscy w tym samym czasie zarabiać. Ujmując rzecz proporcjonalnie, zarobek dla jednej osoby, to strata dla kogoś
innego. Kiedy inwestorzy czerpią zyski z pracy pracowników,
to znaczy, że im więcej zatrudni on osób, tym większa powstaje między nimi finansowa dziura.
System napędzany przez zysk produkuje ubóstwo w tym
samym tempie, w jakim koncentruje bogactwo. Nacisk na to,
by konkurować, generuje innowacje szybciej niż poprzedni
system, ale równocześnie nawet szybciej produkuje dysproporcje: kiedyś jeźdźcy panowali nad piechurami, teraz nie-
widzialne bombowce latają nad bogatymi i bezdomnymi. A
ponieważ każdy ma realizować zyski, a nie osiągać rzeczy dla
swojego własnego dobra, wyniki całej tej pracy mogą być fatalne. Zmiany klimatu to tylko ostatnia z serii katastrof, której
nawet najpotężniejsze reżimy kapitalistyczne nie są w stanie
powstrzymać. Bo kapitalizm nie nagradza przedsiębiorców
za zażegnanie kryzysowi, ale na nich zarabia.
*** problemem jest własność
Fundamentem kapitalizmu są prawa własności – kolejna
społeczna konstrukcja, którą odziedziczyliśmy po królach
i arystokratach. Dzisiaj własność zmienia właścicieli bardzo gwałtownie, ale pomysł jest ten sam: idea własności
legitymizuje użycie przemocy, w celu wymuszenia
sztucz nych dysproporcji w dostępie do ziemi i zasobów.
Niektórzy ludzie wyobrażają sobie, że własność
mogłaby istnieć bez państwa. Ale prawa własności są
nieważne bez scentralizowanej władzy, która je narzuca
– i tak długo, jak istnieje scentralizowana władza, nic
tak naprawdę nie jest twoje. Wybijane przez państwo
pieniądze, które ty zarabiasz, podlegają opodatkowaniu i
inflacji. Rejestracja twojego samochodu jest kontrolowana przez wydział ruchu. Twój dom nie należy do ciebie,
ale banku, który użyczył ci kredytu hipotecznego.
Co byśmy zrobili żeby zabezpieczyć rzeczy, które są dla
nas ważne? Rządy istnieją tylko dzięki naszemu przyzwoleniu; zawsze będą brały więcej niż dawały. Rynki tylko
wynagradzają nas za obskubywanie naszych kompanów
i innych za oskubywanie nas. Naszym jedynym prawdziwym ubezpieczeniem są więzi społeczne: jeśli chcemy
być pewni naszego bezpieczeństwa, to potrzebujemy
wzajemnych sieci pomocowych, które mogą nas obronić.
Bez pieniędzy albo praw majątkowych, nasze relacje do
rzeczy będą zależne od naszych relacji każdego z każdym.
Dzisiaj, jest dokładnie na odwrót: nasze wzajemne relacje są zdeterminowane przez relacje do rzeczy. Zniesienie własności nie znaczy, że utracisz to co posiadasz; to
będzie raczej znaczyło, że żaden komornik czy załamanie
rynku nie odbierze ci rzeczy, na których ci zależy. Zamiast
3940odpowiadać na biurokrację, moglibyśmy zacząć od ludzkich potrzeb; zamiast wykorzystywać siebie nawzajem,
powinniśmy szukać zalet we współzależności.
Największym strachem łajdaka jest społeczeństwo
bez własności – bo bez tego, otrzyma on tylko tyle
szacunku, na ile zasługuje. Bez pieniędzy ludzie są cenieni za to, co dodadzą do życia innych, a nie za to, ile
mogą osiągnąć przy pomocy łapówek. Bez zysków,
każdy wysiłek musi być nagrodą samą w sobie, więc
nie ma zachęty do bezwartościowej lub destrukcyjnej
aktywności. Rzeczy które w życiu są naprawdę ważne
– pasja, koleżeństwo, dobroczynność – są dostępne w
obfitości. Trzeba by wielu oddziałów policji i ochroniarzy
by utrzymać pułapki, które złapały nas w tym wyścigu
szczurów.
** Ostatnia zbrodnia
Każde polecenie opiera się na zbrodni przeciwko
wcześniejszemu poleceniu – przestępstwo, które to
rozwiązuje. Po wszystkim, nowy porządek zaczyna być
postrzegany jako legitymizowany, bo ludzie zaczynają go
uważać za dany. Założycielską zbrodnią USA była rewolta przeciwko władzy króla Anglii. Założycielską zbrodnią
nadchodzącego społeczeństwa, jeśli przetrwamy obecne,
będzie pozbycie się praw i instytucji z dnia dzisiejszego.
Kategoria zbrodni posiada wszystko to, co przekracza
granice społeczeństwa – to co najlepsze i najgorsze.
Każdy system jest nawiedzany przez wszystko to, co nie
może być włączone lub kontrolowane. Każde polecenie
zawiera nasiona własnej destrukcji.
Nic nie trwa wiecznie, dotyczy to także imperiów i cywilizacji. Ale co mogłoby to zastąpić? Czy można sobie
wyobrazić polecenie, nie dzielące życia na prawomocne
i nieprawomocne, legalne i nielegalne, rządzących i
rządzonych? Co mogłoby być ostatnią zbrodnią?
**ANARCHIA** jest gdziekolwiek tam, gdzie polecenie
nie jest narzucane przy pomocy siły. To wolność: proces
ciągłego rozwijania siebie i naszych relacji.
Każdy swobodnie zachodzący proces czy zjawisko – las
tropikalny, krąg przyjaciół, twoje własne ciało – to anar-
chiczna harmonia, która istnieje poprzez ciągłą zmianę. Z
drugiej strony, sterowanie odgórne może być utrzymane
tylko poprzez ograniczenie lub przymus: niejasna dyscyp-
lina izby zatrzymań, rolne gospodarstwo przemysłowe w
którym pestycydy i herbicydy chronią sterylne rządki ge-
netycznie zmodyfikowanej kukurydzy, krucha hegemonia
mocarstwa.
**ANARCHIZM** to idea, że każdy może mieć wolną
wolę. Żadne prawo, rząd czy proces decyzyjny nie jest
ważniejszy niż potrzeby i pragnienia człowieka. Ludzie
powinni mieć swobodę w kształtowaniu relacji ze swoich
wzajemnych satysfakcji i stać się takimi, jakimi chcą.
Anarchizm to nie dogmat albo wzór. To nie system
(jak demokracja), który mógłby zadziałać tylko wtedy,
gdy się go odpowiednio wdroży. To nie cel, który ma być
zrealizowany w jakiejś odległej przyszłości (jak komu-
nizm). To sposób na działanie i zachowanie, które w prak-
tyce możemy zastosować już teraz. W odniesieniu do
jakiegokolwiek systemu wartości lub sposobu działania,
możemy zacząć od pytania: Jak dystrybuuje on władzę?
**ANARCHIŚCI** sprzeciwiają się wszelkim formom
hierarchii – każdej formie, która koncentruje władzę w
rękach garstki, każdemu mechanizmowi, który oddala nas
od naszego potencjału. Wobec zamkniętych systemów,
możemy rozkoszować się tym, co przed nami nieznane,
chaosem wewnątrz nas, dzięki któremu możemy być
wolni.
**Kiedy widzimy, co wszystkie
instytucje i mechanizmy dominacji
mają wspólnego, staje się jasne,
że nasze indywidualne zmagania
są także częścią czegoś większego
niż my, czegoś co mogłoby nas
połączyć. Kiedy stworzymy razem
podstawy tej więzi, wszystko się
zmieni: nie tylko nasze zmagania,
ale także nasze poczucie działania,
nasza zdolność do radości,
poczucie, że nasze życie coś znaczy.
To wszystko co jest potrzebne by
odnaleźć siebie, to zacząć działać
według innej logiki.**
**By
zmienić
wszystko,
zacznij
gdziekolwiek.**
**Nie
trzymaj się
kurczowo
Starego
Świata**