Tytuł: Sytuacjoniści
Podtytuł: Międzynarodówka Sytuacjonistów
Osoba autorska: Conradino Beb
Data: 21 kwietnia 2012
Źródło: https://magivanga.com/2012/04/21/sytuacjonisci-miedzynarodowka-sytuacjonistow-situationniste-internationale/

Nikt kto rozważa to pytanie na zimno nie ma wątpliwości, że ci którzy naprawdę chcą wstrząsnąć ustanowionym społeczełstwem muszą sformułować teorię, która w fundamentalny sposób wyjałnia to społeczełstwo lub która przynajmniej wydaje się dawać satysfakcjonujące wyjaśnienie. ~ Guy Debord

Sytuacjoniści byli francuską grupą artystów, intelektualistów i rewolucjonistów społecznych, która wyodrębniła się w połowie lat ’50 z ruchu letrystów (Lettrist International). Sytuacjoniści wzorem letrystów poszukiwali sposobu na syntezę poezji, architektury, muzyki i działalności rewolucyjnej w jedną, spójną całość. Początkowo zaprzątała ich wzorem surrealistów i dadaistów problematyka „stłumienia sztuki”, czyli poszukiwanie sposobu powrotnego włączenia sztuki w ciągły proces „życia codziennego”, gdzie nie byłoby możliwości podziału społeczeństwa na kategorie twórców i odbiorców, do którego doszło w ramach historycznych procesów podziału ról społecznych.

W 1957 r. założyli oni magazyn Internationale Situationniste, na łamach którego publikowali swoje poglądy na współczesną kulturę, sztukę i społeczeństwo. Sytuacjoniści byli zdania, iż powojenne stadium kapitalizmu doprowadziło do tego, że społeczeństwo zostało podzielone na producentów i konsumentów oraz widzów i aktorów, co zablokowało i zafałszowało prawdziwą twórczość. Byli zatem przeciwnikami pracy, która powodowała w systemie kapitalistycznym „alienację” i zwolennikami „przenicowania” (divertissement) całego systemu czyli skierowania skanalizowanej przez pracę energii w rejony spontanicznej twórczości.

Ich głównym postulowanym żądaniem stała się „rewolucja życia codziennego” czyli wyzwolenie wyobraźni z sideł „spektaklu”. Zakładali zaś, że po rewolucji to nie grupa ludzi, ale wszyscy będą rozporządzać swoim życiem wg. własnej woli oddając się wymyślonym przez nich samych, sytuacjonistycznym technikom tj. dryf, które wcielać miały już na zawsze sztukę w życie.

Pomysłom na rewolucję towarzyszyły utopijne koncepcje przyszłego społeczeństwa, a także niesnaski w łonie grupy powodowane odmiennością zdań na ten temat wśród jej członków. Z początku, grupę współtworzyli głównie artyści, z których najbardziej znanym był Asger Jorn, ale w miarę rozwoju działalności sytuacjoniści zaczęli skupiać wokół siebie coraz więcej lewicowej i lewackiej inteligencji.

Około 1962 r. zaczęli coraz bardziej krytykować nie tylko sferę kulturalną, ale także społeczno-polityczny wymiar kapitalistycznej rzeczywistości we Francji i w Europie odnosząc swoją krytykę także do kultury w ogóle, co przyczyniło się do rozbudowania ogólnej teorii na gruncie kontrkultury. Jako główna osobowość grupy objawił się w tym czasie Guy Ernest Debord; który w istocie współtworzył wcześniej grupę letrystów i zrealizował na jej gruncie kilka obrazów filmowych tj. Hurlements en faveur de Sade (1952).

Zainspirowani przez lewicowy magazyn Socialisme on Barbarie, sytuacjoniści zainteresowali się historią ruchu anarchistycznego z okresu I Międzynarodówki , a w szczególności anarchizmem hiszpańskim, anarchizmem z Kronstadt i Machnowszczykami. W ZSRR widzieli kapitalistyczną biurokrację i wypaczenie pierwotnych idei, choć opowiadali się za klasyczną władzą rad robotniczych. Nie byli jednak skrajnymi anarchistami, gdyż przejęli elementy marksizmu poprzez włączenie do swoich teorii krytyki „alienacji życia codziennego”, głoszonej przez Henri’ego Lefebvre’a.

Na płaszczyźnie społecznej uważali, że ruch rewolucyjny w zaawansowanych technologicznie krajach kapitalistycznych powinien być prowadzony przez „znacząco zmobilizowany proletariat”, w którym większość stanowiliby robotnicy fabryczni. Nie chcieli jednak przy tym ustanawiać żadnej organizacji ani przywództwa. Rewolucję proletariacką widzieli jako mającą służyć zaspokojeniu maksymalnej przyjemności – był to więc rodzaj anarcho-socjalizmu hedonistycznego. Faktycznie, do końca pozostali elitarną, awangardową grupą artystów, z której szybko usuwano wszystkie objawy sprzeciwu wobec głównej linii programowej reprezentowanej przez zdanie przywódcy – Guya Deborda.

W 1967 r. wydane zostały książki, stanowiące łabędzi śpiew sytuacjonizmu: Społeczeństwo spektaklu Guya Deborda oraz Rewolucja życia codziennego Raoula Vaneigema, w których najpełniejszy wyraz znalazła sytuacjonistyczna krytyka „alienacji” i „spektaklizacji” życia w społeczeństwie kapitalistycznym, która silnie wpłynęła na Wydarzenia Majowe z ’68 we Francji, kiedy to można było zobaczyć ich hasła na ścianach uniwersytetów, głoszące: NIGDY NIE PRACUJ!, UWOLNIJ PRAGNIENIA!, PRACUJ BEZ TERMINU! i słynne WłADZA W RĘCE WYOBRAŹNI!

Członkowie SI czynnie współpracowali z bojówkami Uniwersytetu w Nanterre przy powołaniu Komitetu Okupacyjnego Sorbony przez cały czas trwania rewolty pozostając na swoich stanowiskach. Bojówki w Strasburgu, Nantes i Bourdeaux także inspirowały się hasłami sytuacjonistów próbując „organizować chaos” na miejscowych kampusach, jednak liczba aktywnie świadomych ideologów nigdy nie przekraczała tuzina.

W swoich głównych założeniach sytuacjoniści twierdzili, że kapitalizm doprowadził do transakcyjności wszystkich związków i wartości w społeczeństwie Zachodu i zredukował całe życie do „spektaklu”, co jest kluczowym terminem ich krytyki społecznej. Sytuacjoniści w wielu punktach zrewidowali teorię Karola Marxa na alienację pracy, która powoduje wyjałowienie ludzkiego ducha i powiększanie wypracowanych zasobów, które ciągle pomniejsza faktyczny stan rozporządzania dobrami materialnymi przez klasę pracującą.

Rozwijając jednak teorię Marxa doszli do wniosku, iż w obecnym stadium rozwoju kapitalizm chroniąc ekonomię wzrostu gospodarczego, kreuje pseudo-potrzeby w celu zwiększenia poziomu konsumpcji. Zmienili więc marksistowski akcent położony na świadomość determinowaną przez procesy produkcyjne przesuwając go na procesy konsumpcyjne.

W ramach „społeczeństwa spektaklu” technologia zakończyła już swoją misję zapewnienia człowiekowi przewagi nad naturą doprowadzając w obecnym stadium do postępującego rozwarstwienia majątkowego i zwiększającej się hierarchii jednostek w oparciu o przeznaczone im role społeczne, a nie majątek, ponieważ nawet ten został całkowicie oderwany od swej materialnej funkcji coraz bardziej przybliżając się do sfery czysto wyobrażeniowej, którą nęci się potencjalnych konsumentów utrzymując ich w sidłach sztucznie wytworzonych pragnień, co nie pozwala na stawianie kroków życiowych i rozciąga przepaść pomiędzy tym co jest i co może być. Z tego powodu uznaje się czasem sytuacjonistów obok Szkoły Frankfurckiej za przedstawicieli neomarksizmu.

Wyzwoleniu z sideł „spektaklu” miała służyć „rewolucja życia codziennego”, która miała dziać się TU I TERAZ. Przekształcanie percepcji rzeczywistości i rewolucja społeczna zostały u sytuacjonistów zrównane – wyzwalając się z sideł własnej niemocy jednostka tym samym odmieniała wszystkie relacje z innymi członkami społeczeństwa wpływając dzięki temu na całą strukturę społeczną. Do takiej transformacji służyć miało konstruowanie „sytuacji” przekraczających konsensualną, kulturowo uwarunkowaną logikę i wyzwalających w jednostce „energię niezwykłego”.

Takimi technikami były m.in. dryf oraz detournament – wywodzące się z dokonań artystycznych dadaistów i surrealistów. Sytuacjoniści wspierali także nielegalne strajki, akty sabotażu i wandalizmu jako czynniki destabilizujące „ekonomię towarową” oraz „społeczeństwo spektaklu”, prowadzące do rewolucji. Rolą sytuacjonistów w tym procesie miało być jedynie uświadamianie masom znaczenia tego co już robią.

W miejsce aktualnego społeczeństwa proponowali nowe oparte na komunizmie, w którym nie byłoby pieniędzy, produkcji towarów, siły roboczej, klas, prywatnej własności i paśstwa (w zasadzie nie byłoby niczego). Bezpośrednie rządy objąć miały „rady robotnicze” rozumiane jednak w duchu anarcho-komunistycznym jako „zgromadzenia suwerennych i równych rangą jednostek”, które miały być organami demokracji bezpośredniej. Łączyć się one miały na szczeblu lokalnym, narodowym i ponadnarodowym.

Ich delegaci mieli być wybierani przez zgromadzenie i podlegać odwoływaniu. W swoich teoriach utopijnych zbliżali się i odwoływali bezpośrednio do Michaiła Bakunina, jednak różnili się od założeń tradycyjnego anarchizmu w zasadniczych kwestiach takich jak znaczenie „klasy robotniczej” w procesie rewolucyjnym czy sposób narzucania swoich pomysłów masom kładąc o wiele większy nacisk na wewnętrzne pragnienia jednostek i indywidualną świadomość wewnętrznego procesu rewolucyjnego.

Kapitalistyczne pseudo-potrzeby miały być w ich systemie zastąpione prawdziwymi pragnieniami, a ekonomia zysku miała opierać się na zwiększaniu przyjemności, co zbliża sytuacjonistów do crowleyowskiej Thelemy. Nie byłoby także podziału pracy oraz rozdziału pomiędzy pracą i zabawą, a społeczeństwo to opierać się miało na miłości do czystej zabawy, która miała być odmową dla bycia rządzonym, dla poświęcania się oraz grania ról.

Część z tych założeń była postulowana już wcześniej przez takich utopijnych myślicieli jak Charles Fourier. Ponad wszystkim jednak życiem każdej jednostki w nowym społeczeństwie miała rządzić zasada ciągłego rekonstruowania każdego momentu swojego życia w oparciu o świadome tworzenie nowych „sytuacji”.

Grupa rozpadła się w 1972 r. po burzliwych kłótniach w swoim łonie kończąc wraz z wieloma innymi formacjami, organizacjami i grupami największy okres burzy w historii XX wiecznej kontkultury. Jej postulaty, techniki i założenia natychmiast zostały jednak przechwycone przez właśnie kiełkujący w Europie ruch industrialny, który wykorzystując jej osiągnięcia naprowadził je na zupełnie nowe ścieżki. Idee sytuacjonistów zainspirowały nie tylko wybitnych ideologów kontrkultury, wśród których najbardziej znanym jest Hakim Bey, ale także postmodernistycznych myślicieli społecznych tj. Jean Baudrillard.

Mają one także – niejako paradoksalnie – swoje odzwierciedlenie we współczesnych technikach marketingowych tj. reklama telewizyjna i zewnętrzna, powszechnie używanych przez wielkie koncerny w celu kreowania pseudo-potrzeb dla podtrzymywania szaleńczego kołowrotka „społeczeństwa spektaklu”. Ich rewolucyjne próby znalazły jednak swój najpełniejszy wyraz w kiełkującym pod koniec lat ’90, ruchu alterglobalistycznym.